Na tym można by skończyć polemikę z poprawiaczami Yara.
Ale nie zaszkodzi przypomnieć naoczny argument, który nie pojawił się w poprzedniej notce - jak zwykle poszybowała ona do piwnicy, bo nie wolno przypominać takich faktów jak to, że PIS regularnie wygrywa wybory na znacznym obszarze Polski
Wygląda to tak:
Fakty zdawałoby się powszechnie znane, ale nawet p. Migalski rozpacza że PIS nie wygrywa żadnych wyborów z powodu złego prezesa.
Zgoda, zbiorcza statystyka jest oczywista, ale poparcie wyborcze jest takie jak widać.
Czyli PIS może mieć większe poparcie niż ma PO z tym pełnym wad prezesem, panie Migalski?
Może zatem komitet wyborczy nie za bardzo się starał i zaniedbał część Polski?
Być może sprawa jest nie do wygrania przez jakiś czas. Zdarza się w różnych krajach, że jedna partia wygrywa przez kilka kadencji.
Polacy są podzieleni w preferencjach na połowy, a szalę przeważa grupa dawnych właścicieli PRL.
Elektorat PO - ten zwykły - dlatego musi BARDZO BARDZO BARDZO się rozczarować do partii PO-Palikota, i musi tak stopnieć, żeby tej partii już nie pomogło poparcie byłych właścicieli PRL i ich mentalnego czy biologicznego potomstwa.
Wygłupił się pan, panie Migalski.